Świętujemy koniec budowy!!!
Hurra, udało się - budowa oficjalnie zakończona, bez większych kłopotów po drodze kończymy tę piękną, ale wyczerpującą przygodę. Powiem Wam wszystkim, że było warto i gdybym miała jeszcze raz decydować, to nigdy przenigdy bym nie zmieniła zdania....
Co ważne dla wszystkich budujących małżeństw - przeszliśmy to bez rozwodu!!!! Choć były momenty na ostrzu noża, ale to niesamowita, cudowna przygoda i najpiękniejsze doświadczenie, kiedy można obserwować jak nasz budynek zmienia się z tygodnia na tydzień, rośnie, zaczyna tworzyć pełną całość, aż w końcu staje się DOMEM. Przepięknie.
Nie uwierzycie, ale my naprawdę ani jednej nocy nie przespaliśmy na tzw. budowie. Nie wiem czy nie było okazji, ale to raczej kwestia braku łóżka. Teraz to już nie zdążymy - teraz już tylko na legalu. Musimy oficjalnie zniszczyć tablicę budowy....koniec budowy, choć przed nami jeszcze trochę pracy. Ale ja uważam, że nie ma sensu robić wszystkiego na raz, na hurra. Jestem zwolenniczką stopniowego tworzenia się domu, jego urządzanie jest dopełnieniem tego jacy jesteśmy, w jakim wnętrzu czujemy się dobrze. Dlatego u nas jeszcze niewiele jeśli chodzi o meble, których zresztą nie lubię zbyt wiele. Dziś malowaliśmy salon, kuchnie i jadalnię. Nie zrobiłam zdjęć, ponieważ było już dość późno, ale na pewno to nadrobię. Póki co wrzucam fotki salonu, kuchni i jadalni jeszcze niepomalowanych, ale z pomalowanym fragmentem farbą magnetyczną, Potem cała ta ściana z wejściem do spiżarni będzie pomalowana czarną tablicówką.
W czwartek będzie zamontowany parapet wewnętrzny w kuchni, oczywiście jak i zewnętrzny przyjezdza z Bydgoszczy, będzie w półmacie, antracytowy, z płyty mdf. Cekam z niecierpliwoścą
Kuchnia:
jadalnia:
Salon:
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru i weekendu, Agnieszka